poniedziałek, 6 stycznia 2014

dzień szósty...

stale trzeba coś robić, gdzieś iść. wciąż jest tyle jeszcze do zrobienia. kiedyś człowiek miał czas na wszystko. dziś musi wybierać co zrobi, co zobaczy, z czego jest w stanie zrezygnować. tak, rezygnować trzeba coraz częściej, z coraz większej ilości rzeczy. wmawia się nam, że nie ma czasu na wszystko, że są rzeczy ważne i ważniejsze, że tylko ten kto to zrozumie ma szansę przetrwać. ba! ma szansę wygrać w tym pędzie donikąd, w tej walce o nic. 
bo tak naprawdę niewielu z nas widzi sens tego co robi, niewielu jest w stanie powiedzieć, że cieszą się, że ich życie wygląda właśnie tak. większość woli się nad tym nie zastanawiać. dawno już porzucili marzenia, dawno już zapomnieli czego pragną. dziś jedyne czego chcą to przetrwać. i tak każdego dnia od nowa wstają, by walczyć o nie swoje marzenia. darzą innych złością, katują nienawiścią, zawiścią. bo jak to ktoś inny ma lepiej, dlaczego jemu się udało. na pewno kradł, kłamał, miał znajomości przecież inaczej do niczego by nie doszedł. 
każdego dnia od nowa odgrywają swoje stałe role. znają już je doskonale, tyle lat ćwiczeń. w końcu osiągnęli niechlubną perfekcję. i tak codziennie zakładają maskę, by nikt nie zauważył kim są naprawdę. najgorsze jest to, że oni sami już tego nie wiedzą. to co kiedyś zakładane na chwilę, dziś stało się prawdziwą twarzą. przecież z czegoś trzeba żyć, trzeba jakoś sobie w życiu radzić. tylko czy takie życie warte jest przeżycia? 
nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy przestali już wierzyć, przestali chcieć. pogodzili się z własnym losem, twierdząc, że na inny nie zasługują. a gdy powiesz im, że to nieprawda, że mogą jeszcze wszystko zmienić patrzą na ciebie jak na durnia, który jeszcze kiedyś się przekona jak smakuje prawdziwe życie. jaką ma gorycz i smak niespełnienia. oni to już znają i czekają aż i tobie powinie się noga, bo przecież nie możesz mieć lepiej. skoro ja zrezygnowałem z siebie to i ty musisz. bo razem łatwiej będzie nam znieść ból istnienia, niespełnione nadzieje i tylko czasami, bardzo rzadko pod wpływem jakiegoś filmu, zdania, sytuacji przypomni się nam o czym zawsze marzyliśmy. na chwilę uśmiechniemy się do naszej wyobraźni, by z większym hukiem wrócić na ziemię. do brutalnej rzeczywistości, w której coraz mniej miejsca na szczerość z samym sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz